Aktorstwo po szwedzku
Aktorstwo po szwedzku
(c) JAKUB OSTAŁOWSKI
Już na pierwszym roku studiów aktorskich zagrała Salomeę w "Wiernej rzece". Stworzyła kilka interesujących ról w filmach Janusza Zaorskiego "Baryton", "Jezioro Bodeńskie", "Piłkarski poker". Była też tytułową "Komediantką" w serialu Jerzego Sztwiertni. I wtedy zakochała się. Wyjechała do Szwecji. Tam mieszka z mężem Gabrielem Wróblewskim, ma syna. Nie wypadła z zawodu. Gra w Szwecji, czasem wraca też do Polski. Zagrała tu m.in w serialu "Ekstradycja" i w "Quo vadis".
Rz: Przed laty, będąc u szczytu aktorskiego powodzenia, zdecydowała się pani na wyjazd z Polski. Jak dzisiaj wygląda pani zawodowy rachunek strat i zysków?
W Polsce moja kariera z pewnością potoczyłaby się inaczej. Ale też trzeba powiedzieć, że wyjechałam w czasie, gdy aktorom było trudno pracować. Poza tym, choć miałam za sobą "Komediantkę" i "Jezioro Bodeńskie", nie dostawałam kolejnych ciekawych ofert. W Polsce sukces nie niesie następnych propozycji. A rolę, do której przywiązuję wielką wagę, udało mi się zagrać w teatrze szwedzkim.
W Szwecji pierwszy raz stanęła pani przed kamerą, grając w "Płaczącym ministrze". Nie mówiła jeszcze pani wtedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta