Słyszę te kilka słów
Słyszę te kilka słów
(c) BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Długie gotyckie dłonie, bardzo piękne i delikatne. Tymi dłońmi Halina Mikołajska wyciągała z beznadziejnie szarej, nudnej i papierowej torby jabłka. Jabłka były dla chorego, chorym był mąż Mikołajskiej Marian Brandys, wszystkiemu przyglądała się stojąca w drzwiach, młoda reporterka, uczennica pisarza.- Koleżanko, proszę zapamiętać: najlepszą formą jest prostota - ze szpitalnego łóżka pouczał reporterkę Brandys. Koleżanka zrozumiała to 20 lat później - mówi dziś Hanna Krall, bo to właśnie ona stała wtedy w drzwiach.
Od 1955 roku opisuje cudze losy. Kilkakrotnie wtrąciła do opowiadań epizody z własnej przeszłości.
- Zapisałam je w trzeciej osobie - wyjaśnia. - W pierwszej nie potrafię, nie daję rady.
Ale jakie ma to w końcu znaczenie? Najważniejsze przecież, że Hanna Krall jest zespolona ze swoimi bohaterami. Ich pytania są jej pytaniami, ich lęk jej lękiem. Dlaczego?
- Piszę o ludziach, z którymi chcę być i którzy chcą być ze mną, powierzyć mi swoje życie w nadziei, że je zrozumiem - mówi Krall. - Próbuję zrozumieć, ale te losy bywają dla mnie za trudne...
Hanna Krall szybko została gwiazdą, choć konkurencja w zespole "Polityki" była duża - twierdzi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta