Może trzeba było tej krwi
Może trzeba było tej krwi...
Abp Stanisław Dziwisz
Po południu o 17.00 na placu św. Piotra miała odbyć się środowa audiencja generalna. Godzina 17.17. Przy drugim okrążeniu placu rozległy się strzały wymierzone w Jana Pawła II. Mehmet Ali Agca, zawodowy zabójca, strzelił z pistoletu, raniąc Ojca Świętego w brzuch, prawy łokieć i palec wskazujący. Kula przeszyła ciało i upadła między papieża a mnie. Słyszałem dwa strzały. Kule zraniły dwie inne osoby. Mnie oszczędziły, chociaż siła naboju była taka, że mógł przeszyć 8 osób. Zapytałem Ojca Świętego: - Gdzie? Odpowiedział: - W brzuch. - Boli? Odpowiedział: - Boli. I w tym momencie zaczął się osuwać. Stojąc za nim, mogłem go podtrzymać. Tracił siły. To był dramatyczny moment.
Tuż po zamachu na placu św. Piotra; papieża podtrzymuje z tyłu biskup Stanisław Dziwisz
(C) EPA
Dziś mogę powiedzieć, że w tamtej chwili jakaś moc niewidzialna wkroczyła, aby ratować zagrożone śmiertelnie życie Ojca Świętego. Nie było czasu na myślenie, nie było też w pobliżu lekarza. Jedna błędna decyzja mogła okazać się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)


