Szkoła w gminie
W Łodzi, Zgierzu i gdzie indziej
Szkoła w gminie
Anna Paciorek
Dotychczasowa burzliwa dyskusja nad zmianami w oświacie obrosła barwnymi porównaniami i powiedzeniami. Przeciwnicy całkowitego przekazania szkół w gestię gminy twierdzą, że wtedy o zatrudnianiu i zwalnianiu nauczycieli będzie decydowała żona wójta. Zwolennicy usamorządowienia oświaty przebijają ten przykład żoną kuratora. Działacze samorządowi twierdzą też, że nie dadzą gminy sprowadzić do roli woźnego.
Posłom z Sejmowej Komisji Edukacji dotąd nie udało się uyskać consensusu. I kiedy ostatnio wybrali się do Łodzi i Zgierza, by tam na miejscu w rozmowach z dyrektorami szkół, radnymi i władzami przekonać się o tym, jak funkcjonuje oświata w gminie, to również dochodziło między nimi do spięć, aż Stanisław Kracik (poseł UW) powiedział: siejemy zgorszenie kłócąc się tu. Być może ekspertyzy zamówione na życzenie posłów UW rozstrzygną, czy proponowane przez rząd zmiany w ustawie o systemie oświaty są niezgodne z konstytucją. I to pozwoli zakończyć kłótnie.
Własne czy cudze
Gmina Łódź nie przejęła do tej pory szkół, chociaż pod koniec 1993 r. wszystko było już prawie gotowe. Poszło o pieniądze. Według danych z MEN gminie proponowano na ubiegły rok 490 mld starych złotych subwencji, podczas gdy kuratorium...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta