Tęskniąc za czasami Felliniego
Tęskniąc za czasami Felliniego
(c) MARIAN ZUBRZYCKI
Był gościem zakończonego przed tygodniem festiwalu Camerimage, gdzie zachwycił bezpośredniością i otwartością. Ten 55-letni brytyjski reżyser najbardziej ceni w sztuce innowacje. W młodości był muzykiem w grupie The Gas Board, potem - aktorem w teatrze The People Show. Jako reżyser ma na swym koncie m.in. "Wersję Browninga" z Albertem Finneyem, "Zostawić Las Vegas" z Nicholasem Cage'em, "One Night Stand" z Wesleyem Snipesem i Nastassją Kinski oraz dwa obrazy eksperymentalne: "Hotel" i "Timecode".
Rz: Ma pan w swoim dorobku filmy bardzo różne - od klasycznych po eksperymentalne. Czym jest dla pana kino?
MIKE FIGGIS: To przedłużenie teatru. Opowiadanie historii bez wielu ograniczeń, jakie niesie scena, z możliwością wzbogacenia narracji, przenoszenia się w czasie i przestrzeni.
Uchodzi pan za jednego z najciekawszych eksperymentatorów współczesnego kina, w "Timecode" podzielił pan ekran na cztery części, by jednocześnie opowiadać cztery historie, podczas festiwalu Camerimage...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta