Bluesowe marzenia
Bluesowe marzenia
(c) WARNER BROS.
RZ: Po serii popowych albumów nagrał pan drugą już bluesową płytę "Blue Jukebox". Dla wielu pana fanów to ogromne zaskoczenie. Skąd ta zmiana?
CHRIS REA: Zainteresowałem się tą muzyką, kiedy usłyszałem Charleya Pattona. Nie umiał śpiewać, ja też nie. Płyta była zniszczona i dziwiłem się, dlaczego gra na mandolinie, a on grał techniką slide. Teraz też tak potrafię. Początek był więc piękny, ale przyszły gorsze lata, moja wytwórnia domagała się popowych albumów. Miałem raka, żyłem na krawędzi śmierci. Potem pojawiła się nadzieja na życie, operacja się udała. Przez rok nie wychodziłem z domu, musiałem przyjmować pięć zastrzyków dziennie, łykać czterdzieści pigułek. Z czasem żona mogła mnie zostawić w domu samego, zlecając drobne prace. W każdym domu jest pokój - rupieciarnia albo przynajmniej szuflada, gdzie leżą zepsute zegarki, połamana biżuteria. Podczas porządków znalazłem starą winylową płytę z muzyką gospel i bluesem. Kupiłem ją 22...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta