Nie zawsze taki biegły
Nie zawsze taki biegły
Przedstawiając w sądzie rachunek, biegły wycenia nie tylko czas pracy, lecz także dojazd, obiad, a nawet kserowanie dokumentów. Coraz częściej sądy weryfikują wygórowane rachunki.
FOT. KATARINA STOLTZ
AGATA ŁUKASZEWICZ
Lista dziedzin, w których sąd, zanim wyda wyrok, musi zwrócić się o pomoc do specjalistów, zawiera kilkadziesiąt pozycji - od malarstwa do inżynierii sanitarnej. Na przygotowywanych dla sądów ekspertyzach można zarobić od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. A i tak sędziowie narzekają na rzemiosło biegłych.
Specjaliści od medycyny sądowej, psychiatrii i psychologii są stałymi bywalcami sal rozpraw. Na co dzień sądy korzystają też z ekspertyz daktyloskopijnych, mechanoskopijnych, balistycznych i osmologicznych. Sięgają również po specjalistów z mniej sądowych dziedzin. W sprawach o kradzież obrazów posiłkują się opiniami biegłych z historii sztuki czy malarstwa, w sprawach o odpowiedzialność za nieszczęśliwe wypadki w windach - specjalistów od instalacji dźwigowych. Szukając winnego zaczadzenia dziecka, korzystano kiedyś nawet z wiedzy kominiarzy.
Bez fachowca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta