Zranione piękno
- POSTACIE: Igor Mitoraj Zranione piękno
BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
RZ: Pańskie rzeźby wokół Zamku Królewskiego w Warszawie, a wcześniej w Poznaniu i Krakowie wzbudzają spore emocje. Nie ma pan nic przeciw temu, by ktoś je dotykał?
IGOR MITORAJ: Absolutnie nie. To duża frajda, gdy ludzie patynują rzeźby swoim dotykiem. Pamiętam, jak jedna z tych wielkich głów leżała na placu we Frankfurcie. Któregoś dnia przyszedł wędrowiec, przyniósł sobie materac i zamieszkał tam. Wieczorem z rzeźby wystawały jego nogi.
Jaką widziałby pan najbardziej kusząca przestrzeń dla swoich prac?
Mam dwie wymarzone. Najchętniej umieściłbym je pod wodą. To byłby taki powrót do matki natury, do źródła, albo ustawił na pustyni. Żeby stały samotnie i wiatr patynował je piaskiem.
Genet twierdził: piękno nie ma innego źródła jak zranienie, zranienie pojedynczego człowieka, odmienne w każdym z nas. Jeden z
...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta