Na skraju samolikwidacji
Na skraju samolikwidacji
RYS. MIROSŁAW OWCZAREK
MIECZYSŁAW F. RAKOWSKI
To, co od kilku tygodni dzieje się w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nie zaskoczyło mnie. Co najmniej od dwóch lat w swojej publicystyce wytykałem "błędy i wypaczenia" rządzącej partii. W krytyce zjawisk negatywnych, szkodliwych dla wizerunku SLD nie byłem osamotniony. O groźnych schorzeniach, które owładnęły partię, lewicowi publicyści i politolodzy pisali od wielu miesięcy.
Pisali sobie a muzom, ponieważ czołowi politycy SLD na mnożące się ostrzegawcze głosy nie zwracali uwagi. Byli zajęci rządzeniem: "My tu, panie, mamy na głowie kierowanie państwem, a ktoś z boku wybrzydza i wymądrza się". Dziś, gdy widmo nikczemnej marginalizacji w życiu społecznym kraju zajrzało Sojuszowi w oczy, ci krytycy, którzy w trosce o lewicę, a nie dla zdobycia taniego poklasku, alarmowali o staczaniu się SLD po równi pochyłej, mogą czuć się usatysfakcjonowani, że ich niepokój był uzasadniony. Gorzka to jednak satysfakcja. Tym bardziej gorzka, że "miałeś Sojuszu złoty róg, ostał ci się jeno...". Właśnie, co zostało?
Spróbujmy rozejrzeć się po polu walki. Zasługą Marka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta