Alleluja w Białej Sali
Alleluja w Białej Sali
Anna Branicka-Wolska z mężem prof. Tadeuszem Wolskim
ARCHIWUM RODZINNE
Stół magnacki budzi skojarzenia z przepychem...
ANNA BRANICKA-WOLSKA: Niesłusznie, u nas było po prostu tradycyjnie, jak zwyczaj nakazywał. Na każdym świątecznym stole było dużo przysmaków i, w miarę możności, bogato. W chłopskich domach też często bywało prosię pieczone z jajkiem w pysku, szynki ozdobione napisami ze smalcu, były kiełbasy, różne ich gatunki, pachnące wędliny, pasztety, wreszcie jajka. Tu konkurowały domy i rodziny, ludzie malowali je sami, niektóre były prawdziwymi arcydziełami.
Rodzice pobrali się w 1921 roku. Mój ojciec szedł do ołtarza w kontuszu z guzami ze szlachetnych kamieni osadzonych w złocie. Przed wywózką daliśmy go na przechowanie jednemu z gospodarzy w sąsiedztwie, razem z innymi rzeczami. W 1947 chcieliśmy wrócić choć w okolice dawnego domu, ale powiedziano nam, że to strefa zamknięta. Przypomniałam sobie o tym gospodarzu, byłam pewna, że go znajdę. Udało mi się, choć obok jego starej chałupy stał teraz nowy duży dom. Otworzyła nam dziewczynka może dziesięcioletnia; rodzice byli na polu, powiedziała, ale może nas do nich zaprowadzić. Szłam za nią i nagle uderzyło mnie, że jej sukienka jest mi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta