Czy babę rozkroić, czy piec rozwalić
Czy babę rozkroić, czy piec rozwalić
"Przygotowania wielkanocne", rysunek J. Maszyńskiego. Rycina z pisma "Kłosy, 1885 r.
Grzegorz Sowula
Jeśli wierzyć tradycji, nasze wielkanocne stoły uginały się pod ciężarem jadła. A wierzyć chyba trzeba, bo potwierdzają to zapisy. Nie tylko w postaci receptur smakowitych potraw (króluje tu mazurek, znany mi w ponad 30 wariacjach), ale przede wszystkim mniej lub bardziej dokładne przekazy literackie, pamiętniki, listy.
Podstawowym zestawem świątecznym było to, co w Wielką Sobotę niesiono do święcenia. Oskar Kolberg mówi o "chlebie domowym, obłupanych jajach, chrzanie utartym i zbitym w gałkę, kawałku wędzonego mięsiwa, kiełbasie, serku i maśle świeżo zrobionym".
Hymn do słodkiego ciasta
Na stole pojawiały się dodatkowo zupy, jak obowiązkowy żurek i czasami barszcz, kiełbasa wędzona i biała, szynki i pasztety, prosię z nieodłącznym jajkiem w ryjku (czyż można je sobie wyobrazić z czymkolwiek innym?), wreszcie ciasta: placki, serniki, mazurki i baby. "Babo, o babo przedziwnego smaku! Zdobi cię lukier różanymi wzory, kolorowego nie szczędzono maku i w czub ci wpięto pęk bukszpanu spory" -...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta