Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Finał Ligi Mistrzów

27 maja 2004 | Sport | PW

  • Komentarz: Trzy ciosy

Finał Ligi Mistrzów

FC Porto po raz drugi w historii zdobyło Puchar Mistrzów, pokonując w finale w Gelsenkirchen AS Monaco 3:0. W pojedynku młodych trenerów górą był Jose Mourinho, choć początkowo nic tego nie zapowiadało.

Co ma zrobić trener, jeśli już w 23. minucie najważniejszego meczu w sezonie traci swojego najlepszego piłkarza? Gdyby nie Ludovic Giuly, Monaco nie grałoby wczoraj w finale, a Fernando Morientes nie strzeliłby w Lidze Mistrzów dziewięciu bramek. To jego najbardziej obawiał się Jose Mourinho, który przyznawał przed meczem, że dopiero kiedy zobaczy, gdzie Didier Deschamps kazał grać Giuly'emu, będzie wiedział w jakim ustawieniu ma zagrać jego drużyna. Deschamps uznał, że najwięcej zyska, jeśli Giuly będzie najbardziej wysuniętym napastnikiem i przez dwadzieścia minut mógł zacierać ręce. - W szatni powiem swoim piłkarzom: jeśli chcecie wygrać, przede wszystkim panujcie nad emocjami. W tunelu spójrzcie rywalom głęboko w oczy, a potem róbcie swoje - zapowiadał przed meczem Jose Mourinho. Być może spojrzeli zbyt głęboko, bo na początku wyglądali na mocno zestresowanych. Gubili piłkę, odchodzili za daleko od bramki i nie mieli żadnego pomysłu na to, jak zapanować nad Giulym. Wystarczało podanie za ich plecy i robiło się groźnie.

Już w 3. minucie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 3237

Spis treści
Zamów abonament