Europejski mandat, język swojski
Europejski mandat, język swojski
Zbigniew Kuźmiuk (PSL), nowy eurodeputowany, nie zna angielskiego, ale trochę zna niemiecki, więc sądzi, że da sobie radę w Strasburgu i w Brukseli. Na pamiątkę posłowania w polskim Sejmie zabrał sobie tabliczkę z nazwiskiem.
(c) JAKUB OSTAŁOWSKI
- Niektórzy traktują Parlament Europejski jak dużą, dojną krowę. Tymczasem tam rozliczają każdego z jego pracy, a nie jak u nas... - mówi jeden z naszych eurodeputowanych. Inny, opisując budynek parlamentu z lekkim przerażeniem mówi: - To jakiś matrix! Wiedza niektórych deputowanych na temat pracy w PE jest niewielka. Nie wszyscy nawet są w stanie powiedzieć, ile jest w nim komisji.
Część europarlamentarzystów była obserwatorami w PE. Podkreślają oni, że w porównaniu z polskim parlamentem jest ogromnym mechanizmem, w którym obowiązują inne zwyczaje, inny regulamin. Ich zdaniem przyzwyczajenie się do nowych reguł zajmuje co najmniej pół roku. - Trudność naszym deputowanym sprawi z pewnością nauczenie się obowiązujących procedur. Dla osób, które nie mają doświadczenia parlamentarnego, może to być duży problem - twierdzi Jacek Protasiewicz (PO), były obserwator, obecnie eurodeputowany.
O tym, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta