Przyszedł Kurczuk do 'Dziennika'
Przyszedł Kurczuk do "Dziennika"
Rozmowa z Grzegorzem Kurczukiem: Spotkamy się w sądzie
Grzegorz Kurczuk
Andrzej Mielcarek
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI, (C) DOROTA AWIORKO / DZIENNIK WSCHODNI
Po krytycznej dla SLD publikacji w "Dzienniku Wschodnim" w redakcji pojawił się lubelski baron Sojuszu Grzegorz Kurczuk. - Mogę spowodować, że nie dostaniecie reklam - oświadczył. Redaktor naczelny Andrzej Mielcarek rozmowę nagrał. I zawiadomił ABW i prokuraturę. - To prowokacja - grzmi były minister sprawiedliwości.
- Jestem absolutnie pewny, że mi groził. To był ewidentny nacisk. Potem starał się to łagodzić. "Dogadamy się", mówił - relacjonuje prawie godzinną rozmowę redaktor naczelny "Dziennika Wschodniego" i jednocześnie prezes wydawnictwa Edytor Press Andrzej Mielcarek.
Grzegorz Kurczuk był niezadowolony m.in. z publikacji "Dziennika" pt. "Karząca ręka SLD". Była w niej mowa o cichej wojnie pomiędzy SLD i SdPl, nieprzyjemnościach, jakie dotykają członków nowej partii, groźbach zwolnienia z pracy i plotkach rozsiewanych na temat członków SdPl. Przewodniczący SLD uznał tekst za nierzetelny i postanowił interweniować u naczelnego. Długa rozmowa w redakcji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)


