Listopad we Lwowie
Cmentarz Orląt w trakcie budowy i jego dzisiejszy kształt
Do Lwowa przyjechałem pierwszy raz niemal dokładnie rok temu - 11 listopada, w nasze święto narodowe, dziewięć dni po Zaduszkach. Na placyku przed główną bramą Cmentarza Łyczakowskiego stało kilka autokarów z Polski, a miejscowe, mówiące po polsku babiny sprzedawały turystom wiązanki z nieśmiertelników i znicze. Cmentarne wzgórze mogło wywrzeć równie wielkie wrażenie jak wcześniej całe miasto - z Wałami Hetmańskimi, kamienicami, kościołami, pałacami i pomnikami, o których istnieniu niby wcześniej wiedzieliśmy, ale nie spodziewaliśmy się takiego ich nagromadzenia i piękna. Dopiero gdy ujrzy się to wszystko na własne oczy, zrozumie się strofy Mariana Hemara z wiersza "Listopad":
Listopad dla Polaków niebezpieczna pora Listopad nie pozwala zapomnieć o Lwowie... (...) I jeśli kto zapomniał - to mu przypominać, I jeśli kto nie widzi - to mu w oczy świecić - I tych co już nie tęsknią - tęsknoty nauczać, I...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

