Wagonetty i wolanty
Kiedy zimą majster go zwalniał, bo nie było zamówień, to wracał na wiosnę. Wreszcie w 1926 roku założył w Gostyniu koło Leszna firmę i sam zatrudnił trzech czeladników. Od tego czasu Andrzejewscy już w trzecim pokoleniu - Jana, Bolesława i Dariusza - nieprzerwanie wyrabiają i odnawiają powozy konne: reprezentacyjne, myśliwskie, rekreacyjne i sportowe.
Jan wyrabiał bryczki i powozy dla ziemian oraz bogatych wielkopolskich chłopów. Efektowne czteroosobowe landa z opuszczaną budą, powozy spacerowe typu Victoria, dwukółki i sanie. Jak powstawały? Przez cały dzień Jan wycinał w lesie drzewa ręczną piłą. Posługiwał się nią również, tnąc je na deski, które Bolesław, jego syn, nazywa bloszkami. Przez drugi dzień je heblował. Na papierze rozłożonym na podłodze rysował powóz w formacie jeden do jednego. - Jeśli miał być długi na dwa metry, rysunek był równie wielki - wyjaśnia Bolesław, który po latach przejął tę metodę.
Podczas okupacji Jan Andrzejewski stracił swój warsztat i był już stellmacherem, czyli stelmachem, co znaczy dokładnie tyle samo co kołodziej....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta