Kobieta groziła metru
-Tych telefonów było kilka. Najpierw mówiła, że wybuchnie metro, potem lotnisko, a na końcu centrum handlowe - opowiada Janusz Jończyk ze śląskiej komendy.
25-letnia Wioletta T. dzwoniła ze stacjonarnego telefonu, więc namierzenie jej nie było trudne. Z tego też powodu policja nie podjęła decyzji o ewakuacji obiektów, gdzie niby miały wybuchnąć bomby. - Byłam pijana i te telefony były głupotą z mojej strony - tłumaczyła po zatrzymaniu policjantom.
Kobieta za swój czyn odpowie przed sądem. Postawiono jej zarzuty informowania o przestępstwie, którego nie było, oraz bezprawnego wpływania na pracę policji. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
blik