Odnaleźć utracony sens
Nie pojechałem do Gdańska. Jako osoba zaproszona na obchody 25. rocznicy "Solidarności" powinienem był to zrobić, ale po uroczystościach, które odbyły się w Warszawie, zrezygnowałem z udziału w ostatnim akordzie obchodów. Mamrotałem jakieś usprawiedliwienia, żartowałem, że nie znoszę dziesięciu godzin oficjalnych przemówień. Kłamałem. Po prostu nie chciałem tam jechać.
Nie chciałem, bo pomysł udania się do stoczni, by świętować zwycięstwo strajkujących, podczas gdy dwie trzecie z nich straciło potem pracę, wydał mi się krępujący. Wstydziłbym się spojrzeć w oczy ludziom, których epopeję opisywałem i których nadzieję podzielałem. Z którymi przeżyłem siedemnaście dni strajku i szesnaście miesięcy "Solidarności", a którzy są dziś ofiarami własnego zwycięstwa.
Wiem. Wiem, że jest w tym wiele głupiej naiwności. Wiem, że Stocznia imienia Lenina nie mogła uniknąć restrukturyzacji, która wszędzie na świecie dotknęła przemysł budowy statków, że bohaterstwo nie daje prawa do pensji i że byłoby jeszcze bardziej szokujące, gdyby tylko uczestnicy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta