Kpię, więc jestem
Różne rzeczy śmieszą różnych ludzi. Na przykład w słynnym liście brytyjskiego Ambasadora, który wywołał w Polsce żywiołową debatę na temat poczucia humoru, mnie najbardziej rozśmieszył fakt, że ów e-mail został wysłany o 5.36 nad ranem. Musiał się biedak napracować całą noc. Zamiast spać albo kochać się z żoną, Ambasador wymyśla wyrafinowane dowcipy polityczne, co samo w sobie jest bardzo śmieszne, prawda?
Nie? No cóż, mnie to bawi: wyobrażam sobie Ambasadora Zjednoczonego Królestwa siedzącego przy biurku w szlafroku i w skarpetkach w barwach Union Jacka, głowiącego się nad doborem najśmiejszniejszych słów, podczas gdy żona woła z sypialni: "Charles, długo jeszcze? Chodź wreszcie!". "Już kończę, kochanie, jeszcze tylko wspomnę o tych pieprzonych kwotach mlecznych i podkreślę potrzebę przewartościowania w kwestii globalnej pomocy". Sfrustrowana żona zasypia, zadowolony z siebie Ambasador klika w klawisz "send" i następuje wybuch: koalicja polsko-brytyjska w Unii Europejskiej rozpada...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta