Wspaniała obsesja
Jeden z moich amerykańskich studentów zapytał mnie kiedyś, ze swobodą właściwą mieszkańcom rozległych kontynentów, czy mam jakieś słabości. Spojrzałem na niego bacznie, zastanowiłem się chwilę i powiedziałem: nie. Nauczyciele - a przynajmniej tak uważamy w Europie - nie mają żadnych wad, nie mogą ich mieć. Ale mam pewną słabość, do której postanowiłem teraz się przyznać: lubię czytać biografie. Szczególnie anglosaskie.
Pamiętam dokładnie moment, kiedy uświadomiłem sobie inność świata anglosaskich dźwięków. Moja siostra zaczęła się uczyć angielskiego w liceum i powiedziała mi, ze zdziwieniem, że w tym języku nasz swojski Józef Konrad Korzeniowski - Józef, tak jak mieszkający w Krakowie wuj Józio, którego urodą zachwycały się moje kuzynki, Konrad jak bohater "Dziadów", spadkobierca Gustawa - zamienił się w Josepha Conrada. Najbardziej mnie zafrapował dyftong w imieniu Joseph. Zamianę "k" na "c" mogłem zrozumieć. Trudno. Ale Dżousef zamiast Józef! Dżousef. Imię swojskie i nawet poczciwe zamieniło się w słowo pełne dynamiki, drapieżne, z wygiętym grzbietem rozzłoszczonego kocura. Polski szlachcic wszedł na pokład brytyjskiego żaglowca, zamienił mgliste krakowskie planty na brzuchate, groźne fale oceanu. A więc to jest dyftong - czyli dwudźwiękowość. Potem pomyślałem, że życie Conrada to dwudźwiękowość...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta