Własne przedszkole dla cudzych dzieci
Wystarczy zauważyć, że w osiedlu, dzielnicy, miejscowości brakuje przedszkoli. Zdarza się też, że przedszkola są, lecz cieszą się złą opinią. Dowiedzieć się tego można od okolicznych mieszkańców lub w kuratorium.
- W poprzednim roku w jednym z naszych dwóch przedszkoli już w grudniu nie miałyśmy wolnych miejsc na wrzesień. Teraz w obu placówkach mamy komplet, a na listach rezerwowych ponad 10 dzieci - mówi Anna Zagajewska, dyrektor przedszkoli Chatka Małolatka na warszawskiej Sadybie i w Wilanowie.
Co zrobić, by taki pomysł na biznes zrealizować? Pierwszy ruch: znaleźć odpowiedni lokal. Jedno zastrzeżenie. Mowa o przedszkolu z prawdziwego zdarzenia, czyli wpisanym do ewidencji prowadzonej przez jednostkę samorządu terytorialnego. A wpis taki mogą uzyskać tylko te przedszkola, które spełniają określone wymagania. O nich dalej.
W dużych miastach są jednak dziesiątki, a w Warszawie podobno setki placówek niespełniających standardów i niewpisanych do ewidencji. Bywa, że dzieci tłoczą się w jednym pomieszczeniu prywatnej willi lub nawet mieszkania, opiekę nad nimi sprawuje osoba bez żadnych kwalifikacji, żywione są kanapkami,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta