Wiza do Galindii
- Jeszcze leżał śnieg, gdy podjechał bus i ze środka wyszli opaleni ludzie. Pomyślałem, że pomylili drogę i zamiast do hotelu Gołębiewski w Mikołajkach trafili do Galindii. Ale pomyłki nie było. To ekipa brazylijskiej telewizji przyleciała nakręcić o nas film -mówi, gestykulując, wódz Galindów Yzegus II, dla przyjaciół -Cezary Kubacki.
Kto już w Galindii nie kręcił: telewizje polskie, niemieckie, francuskie. Kto nie "dziczał": największe światowe koncerny, gwiazdy i gwiazdki kina, telewizji i estrady, biznesmeni, prezesi banków, ambasadorowie, znani dziennikarze i turyści od Nowej Zelandii po Filipiny.
Wszystkich Yzegus z grupą odzianych w skóry Galindów napadał, więził, zakuwał w dyby, wsadzał do klatek, układał na palenisku i podpiekał ("jeden prezes dopiero nad ogniem oderwał się od laptopa").
Przeżyli wszyscy i zapamiętali, że właśnie tu pozbyli się stresów, napięcia i bólu głowy. Przestali myśleć o pracy.
Stawiać sobie cele...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta