Nie dokazuj, miła, nie dokazuj
Kiedy pierwszy raz zaczęto o niej mówić, miała parę miesięcy. Wiadomo było, że ma się nazywać Wiktoria. Imię córki Lecha Wałęsy niosło w stanie wojennym nadzieję na zwycięstwo "Solidarności". Zastanawiano się, czy komunistyczne władze wypuszczą internowanego Wałęsę na chrzest. Nie wypuściły.
I dlatego Wiktoria została ostatecznie Marią Wiktorią. Bo przecież, jak z uśmiechem lubi przypominać Lech Wałęsa, nie on jest szefem w domu.
Dwadzieścia cztery lata później o Marii Wiktorii Wałęsównie znów jest głośno. Tym razem nie piszą o niej podziemne gazetki, ale wielkonakładowe magazyny kobiece i tabloidy. "Jestem gorącym towarem" - powiedziała w telewizji córka byłego prezydenta.
- Kiedy ktoś zaczyna się pokazywać w lanserskich miejscach, bywa na imprezach warszawki, wchodzi w orbitę zainteresowania kolorowych magazynów - mówi jedna z dziennikarek " Vivy". - Maria Wiktoria Wałęsa to zresztą przypadek wyjątkowy. Nosi słynne nazwisko, przestała być asystentką swego taty i wystąpiła w "Tańcu z gwiazdami". To...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta