Jak to między prawdziwymi mężczyznami
Leszek Miller: Leszkiem Millerem. W wielu sytuacjach to zupełnie wystarcza. A poza tym jestem członkiem centralnych władz SLD i publicystą.
A w SLD jest pan kim?Członkiem władz krajowych.
To formalnie, a praktycznie?No, powiedzmy - konsultantem.
Ma pan żal do Olejniczaka?Nawet gdybym miał, to bym o tym nie mówił.
Jak pan ocenia dzisiaj sytuację pańskiej partii?Jak zostałem szefem SLD po przegranych wyborach w 1997, to na pierwsze pytanie, co jest najważniejszym celem opozycyjnego SLD, odpowiedziałem, że najważniejsze jest, by przestać być opozycją. Teraz nie widzę takiego celu.
Z czego to wynika?Z nieśmiałości. Z kompleksów. Z niechęci do podjęcia rzuconej rękawicy.
Co powinien robić SLD?Konfrontować się z rządzącymi. W płaszczyźnie gospodarczej i polityczno-kulturowej.
SLD pańskich czasów trudno było określić mianem partii lewicowej. Przecież kontynuowaliście gospodarczą linię Balcerowicza.Nie zgadzam się z tym. Dlatego, że była próba powiedzenia "tak" dla gospodarki rynkowej, a "nie" dla społeczeństwa rynkowego. A więc: przyjęcia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta