Z kogo się śmiejecie
Człowiek pewnej ogłady i kultury wewnętrznej nie ma w "Rysiu" z kim się utożsamić, aby przez owo medium doświadczać świat przedstawiony i przez nie wyrażać swe oceny. W komediach zwykle występują postaci młodych, niezepsutych ludzi, które właśnie pełnią taką funkcję. Nawet jeśli nie wydają wprost opinii, to widz podświadomie przypisuje im własne. Dlatego, chce czy nie chce, szuka na ekranie bliskiej mu osoby. Niestety, w "Rysiu" nie ma takich postaci. Widz czuje się wciskany w obrzydliwe role przy każdej próbie identyfikacji z kimkolwiek. Dlatego wyszedłem z kina zagniewany wcale nie na "złego" prezesa Ryszarda Ochódzkiego, ale na "dobrego" Tyma. Reżyser chybił swego celu.
Nawyk nienawiściSkąd się wziął ten błąd warsztatowy? Ze starej nienawiści. Autor przeniósł do dzisiejszej Polski nawyk naszych artystów z PRL całkowitego odrzucenia rzeczywistości. Ten sposób myślenia dobrze działał choćby w "Rejsie", ale źle działa w "Rysiu". Doskonale wiemy, że Polska kiepska, ale wolna, na całkowite odrzucenie nie zasługuje. Odrzucać w całości III czy IV RP dowodziłoby złej woli, ciasnych horyzontów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta