Saska, czyli architektura żartu i mgły
Na początek pójdźmy na Dąbrowiecką. W budynku pod numerem 25 przez niemal całe życie mieszkała poetka. To stąd ta mała i ta bardzo już dorosła Agnieszka wyruszała poznawać i oswajać świat. Na początku tylko ten bliski, a później także ten daleki. Ale pisała: "Jestem jak bumerang, jak jakiś stwór na gumce - niby sięgam dość daleko, ale zawsze wracam na te uliczki na Saskiej Kępie".
Bo dokądkolwiek los ją zawiódł - czy do segmentu w Falenicy, czy do przyjaciół za ocean - potem kierował ją na powrót na Dąbrowiecką.
Tylko Wał Miedzeszyński dzielił ją tutaj od Wisły.
Ukochana rzeka-Wisła była jednym z tysięcy powodów, dla których Kępa była tak ważna dla Agnieszki - mówi córka Osieckiej Agata Passent. - Każdy poeta kocha metaforyczność rzek. Agnieszka dorastała w czasach, gdy w Wiśle się pływało. Bardzo też lubiła opalać się wśród krzaków róż na basenach przy Wale. Dobrze, że nie widzi, w jakim są dziś stanie!
Widok suchych, powleczonych obdrapaną farbą basenów każdego by zasmucił. Teren od dziewięciu lat jest w rękach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta