Pisowska kosa trafiła na kamień
Jarosław Makowski | PiS ma poważny kłopot z pielęgniarkami. Protestujące kobiety trudno zastraszyć teczkami, wpisać w czworokątny układ czy oskarżyć o korupcję. Wyborcy raczej nie dadzą sobie wmówić, że pielęgniarki koczują całe dnie i noce przed URM, bo namawiają je do tego politycy opozycji – pisze publicysta
Pielęgniarki do niedawna były idealnym symbolem IV Rzeczypospolitej. Niedocenione i poniżane przez III RP. Z butą traktowane przez kolejne rządy. Do takich ludzi przed wyborami odwoływało się PiS, kreśląc wizję państwa solidarnego. Dzięki głosom takich ludzi zdobyło władzę. Cóż się więc stało, że pielęgniarki ruszyły na barykady przeciw „pisowskim zbawcom"?
Było jasne od dawna, że społeczeństwo zacznie w końcu rozliczać rząd, który zajmuje się wszystkim, tylko nie rozwiązywaniem problemów zwykłego człowieka pracy. Dlatego myli się Tomasz Terlikowski („Ojcowie antypisowskiej rewolucji", 21.06.07), kiedy pisze, że tacy choćby ludzie jak Bronisław Geremek niczego innego nie wyczekiwali jak tylko społecznej rewolty przeciw Kaczorom.
Dobre chęci opozycji
Ci, którzy mówili o możliwości wybuchu społecznego buntu przeciw obecnej władzy, wykazali się realizmem, którego zabrakło rządzącym. Innymi słowy: pielęgniarki ruszyły na barykady nie dlatego, że nie podoba im się polityka zagraniczna PiS, ale aby walczyć o swoją godność.
Można się tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta