Umowa licencyjna, czyli twardy orzech do zgryzienia
Umowa licencyjna, czyli twardy orzech do zgryzienia
Włodzimierz Kubala
Spośród licznych umów nazwanych duże zainteresowanie budzi ostatnio umowa licencyjna, czyli forma prawna obrotu dobrami niematerialnymi, takimi jak majątkowe prawa autorskie i pokrewne, prawa z patentu i prawa ochronne, prawa z rejestracji topografii układu scalonego oraz znaku towarowego. W ogromnej liczbie zawieranych w kraju umów, w której dominują czynności proste i prawniczo nieskomplikowane, umowy licencyjne to niewielki ułamek. Mają one jednak duże znaczenie głównie ze względu na właściwości przedmiotu, treść oraz formę zewnętrzną kontraktu. Dlatego też nieodzowny staje się udział praw -nika zarówno na etapie negocjowania warunków licencji, jak i sporządzania umowy.
Na wciąż jeszcze zmonopolizowanym rynku obrotu dobrami niematerialnymi w użyciu są wzorce umów opracowane przez stronę zainteresowaną zawarciem umowy, które przedstawia się autorom (artystom wykonawcom, wynalazcom itd. ) do podpisania. I na tym w zasadzie wyczerpuje się udział licencjodawcy w kształtowaniu tego skomplikowanego stosunku prawnego. Sytuację może zmienić na korzyść twórców wolny rynek obrotu tymi dobrami, ku czemu zresztą konsekwentnie zmierzamy. Publikacje na ten temat, także w "Rzeczpospolitej", mają w tym swój udział.
Nazwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta