Państwo dobrobytu to już historia
Im szybciej Europa odejdzie od euro i zaakceptuje straty, jakie zostały już poniesione, tym lepiej. Tylko wtedy możliwe będzie szybkie uzdrowienie gospodarki – twierdzi niemiecki ekonomista
Wspólna waluta to klasyczny przykład „tragedii wspólnego pastwiska", czyli sytuacji, w której wspólne posiadanie ograniczonego dobra prowadzi do jego wyeksploatowania i zepsucia. Z euro jest podobnie jak z rybami w morzu, gdy każdy może je łowić. Każdy rybak chce złowić jak najwięcej ryb i nie obchodzi go, czy nie doprowadzi do tego, że one wyginą. Gdyby natomiast morze było własnością prywatną, gdyby każdy miał swój obszar do łowienia, zapewne bardziej dbałby o długoterminową perspektywę połowu.
Co to ma wspólnego z euro? Otóż przez długie lata nie jedno, ale kilka państw wykorzystywało system monetarny euro, aby sfinansować swoje deficyty kosztem innych. Co więcej, w samym mechanizmie wspólnej waluty tkwi zachęta do tworzenia jak największego deficytu i przerzucenia jego kosztów na pozostałe kraje.
To się nie mogło udać
Porównajmy na przykład mechanizm działania amerykańskiego dolara do tego, jak działa euro. Jeśli w Stanach Zjednoczonych Rezerwa Federalna chce sfinansować deficyt i kupuje rządowe obligacje, ceny rosną, a płacą za to obywatele amerykańscy. W strefie euro jest inaczej. Gdy państwo należące do eurostrefy, np. Grecja, ma deficyt, emituje obligacje, które kupowane są przez banki, a Europejski Bank Centralny – niezależnie od pewności obligacji – akceptuje je jako zabezpieczenie pożyczek udzielanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta