Czeczeński klincz
Generał Dudajew nie ma zamiaru ustępować rosyjskim naciskom
Czeczeński klincz
W Rosji i w Czeczenii wszyscy oczekują, że tym razem coś się naprawdę wydarzy, ale nikt nie wie jeszcze co. Toczy się więc wojna słów i nerwów, która -- zdaniem wielu moskiewskich ekspertów -- bardzo łatwo może przerodzić się w wojnę prawdziwą, a wówczas w ogniu stanie cały Kaukaz.
Patrząc z perspektywy władz kremlowskich, gra o Czeczenię warta jest ryzyka. Kierowana przez gen. Dżochara Dudajewa maleńka, ale bardzo bitna republika kaukaska jest ostatnią, która poważnie i bardzo dosłownie potraktowała rzucone przed czterema laty hasło Jelcyna "bierzcie tyle suwerenności, ile tylko jesteście w stanie udźwignąć". Tatarstan i Baszkortostan już zrezygnowały i podpisały porozumienia o rozdzieleniu kompetencji z federalnym centrum, tj. Moskwą, a
Czeczenia ciągle się upiera.
Na jej nieszczęście żadne z mocarstw ościennych nie zdobyło się na oficjalne uznanie jednostronnie ogłoszonej niepodległości i w rezultacie -- z punktu widzenia formalno-prawnego -- Czeczenia oficjalnie w dalszym ciągu pozostaje częścią Federacji Rosyjskiej. Dziwić może co innego: to, że przez trzy lata -- jeśli nie liczyć nieudanej próby wiceprezydenta Aleksandra Ruckoja, który miał wielką ochotę, aby siłą zaprowadzić porządek -- Moskwa praktycznie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta