Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Słowa kłamią, a oczy nigdy

30 lipca 2010 | Kultura | Barbara Hollender
autor zdjęcia: Bartek Sadowski
źródło: Fotorzepa

Wybitny reżyser turecki Nuri Bilge Ceylan na Erę Nowe Horyzonty przywiózł swoje filmy i wystawę zdjęć

Rz: W ostatnich latach na festiwalach święcą triumfy filmy Kaplanoglu, Ustanoglu, i pana. Czym pan tłumaczy modę na kino tureckie?

Nuri Bilge Ceylan: Globalizacją. Dzięki Internetowi czy DVD dużo łatwiej jest dzisiaj śledzić, co się dzieje w innych kulturach, a wielkie festiwale otwierają się na nie chętniej.

Ale też nowa generacja tureckich twórców robi filmy intrygujące, bardzo osobiste i autentyczne.

To u nas nowe zjawisko. W latach 60. społeczeństwo tureckie było rozpolitykowane. Nikt nie spowiadał się na ekranie z prywatnego życia. Dopiero po przewrocie wojskowym 1980 roku zmienił się u nas sposób myślenia i podejścia do sztuki. Wyrośli artyści, którzy nie czują potrzeby robienia kina zaangażowanego społecznie. Najmłodsze pokolenie twórców tureckich uprawia kino bardzo realistyczne. I chętnie odwołuje się do własnych przeżyć.

Wychował się pan w małym mieście, nie mając dostępu do sztuki. A jednak został pan reżyserem. Z kolei pana siostra jest znaną fotograficzką.

Jak to się stało?

Sam jestem zaskoczony. W swojej mieścinie mogłem co najwyżej poznawać folklor. Do 17. roku życia w ogóle nie miałem kontaktu ze sztuką. Moją wyobraźnię pobudzały głównie komiksy.

Czy to prawda, że postanowił pan zostać reżyserem po przeczytaniu autobiografii Romana Polańskiego?

Tak, interesowałem...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8687

Spis treści
Zamów abonament