10-lecie Platformy, czyli piknik pod wiszącą skałą
Historia PO przypomina scenariusz słynnego filmu Petera Weira. W tajemniczych okolicznościach znika jedna osoba, potem kolejne. Zostaje tylko Tusk – jedyna twarz partii
– Kiedy zakładałem PO dziesięć lat temu, nie przypuszczałem, że będę w tym miejscu, z taką nadzieją. Że Polska pokaże światu i Europie, na co nas stać. Dziesięciolecie PO to dziesięć lat ciężkiej pracy dla ludzi, to rosnąca siła wielkiego obywatelskiego pomysłu – mówił wczoraj Donald Tusk na stadionie PGE Arena Gdańsk.
Wypowiedź premiera brzmi górnolotnie.
Dodał: – Te dziesięć lat musimy chyba ocenić jako rosnącą siłę tego wielkiego obywatelskiego pomysłu, który się narodził dziesięć lat temu.
To zdanie brzmi prawdziwie.
PO, przynajmniej formalnie, zaczynała od zera. Dziś ma niemal pełnię władzy w Polsce: rząd, prezydenta, ludzi w zdecydowanej większości instytucji życia publicznego, kontroluje samorządy, choćby przez władze w sejmikach wojewódzkich.
Ty nie masz nic, ja nie mam nic
24 stycznia 2001 r. na scenę gdańskiej hali Olivia wskoczyło trzech tenorów. Tak media ochrzciły Tuska, Andrzeja Olechowskiego i Macieja Płażyńskiego – pierwszy triumwirat w polskim życiu politycznym. Tusk wolał wtedy używać określenia „trzej muszkieterowie”. I dziwił się, że nie ma wśród nich jeszcze d’Artagnana.
Cała trójka zaczynała tak, jakby grali remake sceny z „Ziemi obiecanej”: „ty nie masz nic, ja nie mam nic....”. Powstało wielkie, sprawnie funkcjonujące przedsiębiorstwo polityczne. Choć do dziś ostał się tylko jeden...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta