Uliczna wojna taxi z bagażówkami
Ponad stu kierowców bez licencji taksówkarskiej wozi warszawiaków jako „taxi bagażowe”. Walczą z nimi legalni taksówkarze, którzy wcielają się w zwykłych pasażerów.
Poniedziałek. Przed jednym z warszawskich klubów kilkanaście taksówek z różnych korporacji. W środku ponad 20 kierowców ustala plan „wystawienia" policji tych, którzy jeżdżą bez licencji taksówkarskiej, bo oficjalnie oferują usługi przewozu bagażu.
– Z zewnątrz bagażówki są łudząco podobne do prawdziwych taksówek: też mają „koguta" z napisem „taxi", ale na drzwiach nie ma szachownicy, syrenki ani numeru. Mamy sfotografowanych ponad 100 takich „podrabianych" aut – mówi nam jeden z członków grupy.
Pasażer jak bagaż
Taksówkarze przyznają, że pasażer jadący bagażówką zapłaci mniej więcej tyle samo co taksówką. Często jeżdżą one w barwach korporacji.
– Ale skoro taki kierowca nie ma prawa świadczyć usług w zakresie przewozu osób, to w razie wypadku pasażer nie ma szans na odszkodowanie – zaznaczają.
Według wykazu sporządzonego przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta