Nasze wielkie greckie zapusty
Premier Tusk od czasu do czasu bawi się w Putina, nakazując surowo zmniejszenie zatrudnienia w administracji. Ale gdy ministrowie te polecenia ignorują, może sobie tylko na nich pokrzyczeć – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
O kryzysie greckim pisze się niemal wyłącznie w tym kontekście, jak i czy poradzi sobie z nim Europa i strefa euro. Mało uwagi poświęca się natomiast przyczynom problemu, jakby uznając, że są one oczywiste i niewarte dyskusji.
Takimi wydają się bowiem sprawy oglądane ze stolic starej Europy. Szefowie największych unijnych państw i wspólnotowych organów nie artykułują pewnych diagnoz zbyt otwarcie, ale pozostawiają je w niedomówieniu jako „oczywistą oczywistość". Taką „oczywistą oczywistością" jest dla nich fakt, iż Grecy po prostu okazali się jako społeczeństwo nieodpowiedzialni i niezdolni do funkcjonowania w ramach unijnego organizmu. Okradli Unię, przeznaczając różnego rodzaju finansowe premie płynące z członkostwa w niej na konsumpcję zamiast na inwestycje. Oszukiwali, manipulując bilansami księgowymi. A teraz, gdy wszystko wyszło na jaw, zamiast szczerze uderzyć się w pierś i pokutować, awanturują się na ulicach i rzucają kamieniami, usiłując wymusić dalsze finansowanie ich rozrzutnego życia.
Porozumienie wielkich narodów
Ten sposób myślenia pomija oczywisty fakt, że Grecy, podobnie jak i inne narody, które mają w mniejszym na razie nasileniu te same kłopoty, byli do swego nieodpowiedzialnego zachowania usilnie zachęcani i premiowani za nie. Że to właśnie Francja i Niemcy nie tylko stworzyły wzorzec socjalnego państwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta