Informacje
Informacje
Siedemdziesięcioletni siwowłosy Willi Adler z Brunszwiku, w seledynowej kurtce i aparatem fotograficznym zwisającym u przegubu, długo waha się, lecz w końcu chciałby to komuś powiedzieć. -- Wojna to groza. Kto tego doświadczył, nie doda nic więcej.
Stoimy na wyniesionej leśnej polanie pośród młodych sosen, jaskrawych brzóz i zrudziałych dębowych gałęzi. Przed nami wysoki prosty krzyż z szarego granitu, wyrastający z gładko przystrzyżonej murawy, w tle jeszcze kilkanaście mniejszych kamiennych szarych krzyży, skupionych po trzy, niektóre majaczą zaledwie pośród pni.
Adler nie zważa na tłum, jakby nie dostrzegał kobiet i mężczyzn naznaczonych wiekiem, w okularach ze złotymi oprawkami, stojących w milczeniu. Stawia drobne kroki na wzorowo brukowanej alejce, zatrzymuje się i po chwili jego łysina znów pochyla się nad rzędem tablic, na których czarnym maczkiem zapisano nazwiska poległych. -- Znalazłem już siedmiu, siedmiu moich kameraden, mówi i wtedy szare Adlerowe oczy wilgotnieją za szkłami. Poczciwy starzec pamięta dokładnie atak Rosjan pod Ciechanowem, 17 stycznia w czterdziestym piątym. Śnieg był wysoki, powyżej kolan, mróz trzymał ostro. -- A oni -- Adlerowi znów głos drży, kiedy wzrok wędruje ku tablicom -- mieli, tak jak ja wówczas, osiemnaście, dziewiętnaście, najwyżej dwadzieścia parę lat.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta