Nikt nie jest niewinny
Powstanie strefy euro umożliwiło niemal wszystkim w Europie wzięcie udziału w – jak to określił Martin Wolf – jedynym takim party w życiu. Wszyscy ulegli pokusie nadużycia – twierdzi ekspert Instytutu Sobieskiego
Od dwóch lat strefa euro zmaga się z narastającymi trudnościami. Również od dwóch lat toczy się spór o naturę owych trudności. Jedni twierdzą, że problem dotyczy kilku krajów unii monetarnej, inni – na początku w mniejszości, ale z czasem coraz bardziej liczni – że kryzys tak naprawdę dotyczy unii monetarnej jako takiej.
Nie jest to bynajmniej dyskusja czysto akademicka, ponieważ odpowiedź na pytanie, co leży u źródeł kłopotów, jest warunkiem koniecznym trwałego ich rozwiązania. Jednak każda diagnoza jest jednocześnie obarczona poważnymi konsekwencjami politycznymi, a problem gospodarczy natychmiast nabiera politycznego charakteru. Warto zatem spróbować wprowadzić w ten galimatias deklaracji, ocen, gróźb, uników i obietnic jakiś – choćby niedoskonały – porządek.
Zgodnie z traktatami europejskimi strefa euro jest unią monetarną politycznie suwerennych państw, co oznacza, że nie jest ona wspólnym obszarem walutowym wewnątrz unii politycznej (którą jest np. strefa amerykańskiego dolara). Mimo to przez dziesięć lat jej funkcjonowania zarówno politycy, jak i gracze rynkowi zachowywali się tak, jakby właściwie nie rozróżniali tych dwóch sytuacji.
Z jednej strony, politycy ignorowali nierównowagę gospodarczą wewnątrz krajów i pomiędzy krajami, a z drugiej – rynki praktycznie nie rozróżniały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta