Generał pod pręgierzem
Brytyjczycy odpowiedzialność za klęskę operacji „Market Garden" zrzucili na gen. Sosabowskiego. Do dzisiaj polskiego dowódcy nie zrehabilitowali. O piekle bitwy pod Arnhem opowiadają jego żołnierze
– Z jakiej wysokości pan skakał?
– 500, góra 600 metrów.
– Maszyna?
– Dakota, czyli amerykański Douglas C-47 Skytrain.
– Jak to się odbyło?
– Staliśmy rzędem, padały krótkie komendy i kolejno wyskakiwaliśmy. Pęd powietrza na twarzy, krótkie szarpnięcie otwierającego się spadochronu. Zbliżaliśmy się do ziemi z prędkością 7 metrów na sekundę, więc nie trwało to długo. Szczególnie, że my mieliśmy na linkach przyczepione worki ze sprzętem, które ciągnęły nas w dół.
– Jakim sprzętem?
– Ja miałem sześć granatów, dwie miny przeciwczołgowe siedemdziesiątkipiątki i pistolet maszynowy Sten. Do tego amunicja. Całe to żelastwo sporo ważyło i siła uderzenia o ziemię była olbrzymia. Złamania nóg były na porządku dziennym.
– Podobno tego dnia skakaliście prosto na niemieckie lufy.
– Tak, prali do nas niemiłosiernie. Broń maszynowa, artyleria przeciwlotnicza. To było piekło. Wielu kolegów oberwało jeszcze w powietrzu. Ja na całe szczęście wylądowałem bezpiecznie. Już z ziemi spojrzałem na niebo i moim oczom ukazał się widok, którego nigdy nie zapomnę. Czarne klucze samolotów i niebo pełne czasz polskich spadochronów. To zapierało dech w piersiach....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta