Stulecie soboru, którego nie ma
Dokładnie 100 lat temu poświęcono cerkiew przed Pałacem Saskim. Stała tylko 12 lat!
Polacy jej nie lubili, choćby dlatego, że zajmowała największy plac w mieście – Saski (za komuny – Zwycięstwa, dziś – Piłsudskiego). Była symbolem obcego panowania, więc kulturalni ludzie nazywali ją – pięcioma cebulami – od kopuł, mniej kulturalni – jej dzwonnicę stojącą obok – wieżą ciśnień prawosławia, natomiast zupełnie niegrzeczni – zwali ruskim... z powodu fallicznego kształtu. Była najwyższym obiektem lewobrzeżnej Warszawy, niestety widzialnym z każdego miejsca.
Co ciekawe, wielu Rosjan uznawało niestosowność urzędowego stawiania cerkwi w takim rejonie i wykorzystywania jej do celów propagandowych. Uważano, że poniża to Kościół prawosławny.
Sporo wstydu
Sobór metropolitalny pod wezwaniem św. Aleksandra Newskiego zaczęto budować w 1894 r. Aby to uczynić, przeniesiono na plac Zielony (dziś – Dąbrowskiego) pomnik wojskowych poległych w Noc Listopadową, który przez pół wieku stał w tamtym miejscu. Wzniesiono go, tworząc z polskich oficerów fałszywych, carskich bohaterów. Rosjanie twierdzili, że „polegli oni za wierność swemu władcy", tymczasem w Warszawie wiedziano, że były to ofiary pomyłek albo zacietrzewienia tłumu; niektórych żałowano nawet w gazetach wychodzących podczas powstania. Niestety, następne pokolenia zapomniały o prawdzie i żelazną bryłę zwano – pomnikiem zdrajców....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta