Nieświęta wojna
Legioniści mają kibiców „czarnych koszul” dobrze rozpracowanych. Robią im zdjęcia i tworzą kartoteki
Gdy Legia gra mecz na swoim stadionie, z dzielnic na obrzeżach Warszawy, które opanowane są przez jej kibiców, a także z Pruszkowa, Otwocka czy Wołomina nadciągają pociągi i autobusy pełne dumnych i odważnych mężczyzn, opatulonych szalikami w klubowych barwach, którzy głośno informują współpasażerów przyśpiewkami, jak bardzo kochają swój klub.
Kibice Polonii zachowują się zupełnie inaczej. Niektórzy wolą szalika na mecz w ogóle ze sobą nie brać. A klubową czapkę chowają do kieszeni. Inni owijają się szalikiem dookoła na wysokości bioder pod koszulką, by nie był w żaden sposób widoczny. Bo dojazd na mecz piłki nożnej to nie wyjście do kina czy teatru, to podróż przez dziką puszczę, w której na samotną ofiarę czyha wiele niebezpieczeństw.
Ale w dniu meczów derbowych nawet eskorta policji nie zapewni zwolennikom Polonii bezpieczeństwa. Bo policja chroni kibiców tego klubu dopiero od ich stadionu przy Konwiktorskiej, a legioniści starają się wyłapać ich, zanim tam dojadą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta