Kino wygrywa z historią
Dobra wiadomość: polscy filmowcy coraz częściej szukają natchnienia w najnowszej historii. Zła wiadomość: wzorem do naśladowania jest dla nich Quentin Tarantino
Masowa widownia pożąda przede wszystkim rozrywki. Krytycy, tacy jak Tadeusz Sobolewski, wybierają się do kina, by „doznać oczyszczających wstrząsów". Nasi filmowcy próbują pogodzić te sprzeczne oczekiwania. Ich wysiłkom patronuje Quentin Tarantino. Amerykański reżyser w szkole lubił tylko jeden przedmiot: historię. W „Bękartach wojny" potraktował ją jednak jako tworzywo, któremu można nadać dowolny kształt. Hitler nie poniósł kary za swoje zbrodnie? Żydzi zaniechali krwawej zemsty na swych prześladowcach? Kino może to zmienić!
W rejony bliskie „Bękartom wojny" jako pierwszy zapędził się Borys Lankosz. W czarnej komedii „Rewers" pognębił stalinizm w osobie wrednego ubeka z twarzą Marcina Dorocińskiego. Pojawiły się też zapowiedzi sfilmowania powieści Andrzeja Barta „Fabryka muchołapek", traktującej o procesie Chaima Rumkowskiego – niekoronowanego króla łódzkiego getta. Procesie, którego nigdy nie było. Na ostatnim gdyńskim festiwalu do zauroczenia historycznym rewizjonizmem a la Tarantino przyznawało się wielu reżyserów i scenarzystów. Nawet Waldemar Krzystek, twórca „80 milionów" – optymistycznej opowieści o związkowcach wodzących za nos służby specjalne PRL. Gatunkiem, który najbujniej rozkwitł w Gdyni, okazał się dreszczowiec.
Gorzkie żniwa
Po klapie gangsterskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta