Sądny dzień
Widział obywatel jej cycki? Nie w zimnym marmurze, ale z żywego, ciepłego ciała! A dupka – o bogowie, dzięki wam! I stała przed trybunałem jak posąg, piękna do zatracenia.
Może nie tak, ale gadali. Pewnie, że gadali; oburzali się – jakżeby inaczej. Takiej afery Ateny nie pamiętały. Fryne, hetera, stanęła przed areopagiem – goła. Nie, żeby sama z siebie. Obnażył ją Hyperejdes, adwokat rzeźbiarza Praksytelesa, który ośmielił się wyrzeźbić akt bogini miłości. Jasne, Afrodyta nie mogła mu pozować, więc zastąpił ją ziemianką obdarzoną boskimi kształtami, takoż przymiotami umysłu, do tego wrażliwą na sztukę. Prywatnie – kochanką. Pozowała mu nie tylko do wyobrażenia Afrodyty, także do innych kobiecych posągów. Ale z tą Wenus-Fryne przesadził! Urodziwa dama przysłania skromnie kobiecy skarb dłonią, ale poza tym nie ukrywa niczego. Obywatele Aten bez trudu rozpoznali w posągu podobiznę słynnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta