Włoch, który postawił się Niemcom
Cóż za zaskakujący zwrot akcji – okazuje się, że najważniejszą postacią w Europie jest Mario Draghi, a jego głównym oponentem szef Bundesbanku Jens Weidmann – zauważa publicysta
Rzadko się zdarza, by europejski polityk lub urzędnik spełnił jakąś obietnicę, w dodatku w tak krótkim czasie. Szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi zapewniał w lipcu, iż uczyni wszystko, co w jego mocy, by uratować euro. Rynki zareagowały wówczas tak, jak zazwyczaj reagują na każdy optymistyczny sygnał w czasach smuty: krótkotrwałą euforią.
Niemniej wielu ekonomistów i publicystów nie przyłączyło się do radośnie podskakującego tłumu i wyrażało wątpliwości: co tak naprawdę może „Super Mario", jaka jest rzeczywista moc EBC i wreszcie – na ile pozwolą mu władcy Europy znad Szprewy.
W ubiegły czwartek Włoch swoją obietnicę zrealizował: zapowiedział, iż bank wszystkich banków odkręci kurek z pieniędzmi i będzie skupował – bez żadnych ograniczeń – obligacje państw zagrożonych bankructwem.
Oczywiście pod pewnymi warunkami: Hiszpania i Włochy, pierwsze w kolejce do jałmużny, muszą najpierw ładnie, pokornie i oficjalnie poprosić Unię Europejską o ratunek. Wtedy do akcji wkroczy Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (lub jego następca – Europejski Mechanizm Stabilizacyjny), a dopiero potem włączy się „Super Mario". Plan piękny w swej prostocie, odważny i dający kilku państwom strefy euro nadzieję na to, iż unikną finansowej śmierci klinicznej.
Jak odpowiedziały rynki na deklarację Draghiego? Tak jak odpowiadają zazwyczaj na fantastyczne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta