Pachnie waflami
W Val di Fiemme wkoło Norwegia. Dzisiaj też nie da zapomnieć, z jaką potęgą się mierzymy. Justyna Kowalczyk na 10 km nie pobiegnie
Korespondencja z Val di Fiemme
Kościół jest w niepozornej beżowej kamienicy. Stoi tuż za płotem ogradzającym scenę, na której w Cavalese dekorują medalistów mistrzostw. Jest tu ołtarz, jest pastor, ale to nie nabożeństwa wyznaczają rytm dnia, tylko transmisje w telewizji NRK.
Gdy są biegi, skoki, dekoracje, trudno w tej norweskiej misji znaleźć wolne miejsce. Rozsiadają się tu przy stołach rodziny narciarzy, przychodzą byli biegacze i skoczkowie, kibice oczywiście też. Pachnie norweskimi waflami, a gdy są złote medale, na stół wjeżdżają torty. Bo Norwegowie przywieźli do Val di Fiemme nie tylko kościół, ale i piekarnię. A Norgesbakeriet wszystko, co potrzebne, zabrała z kraju, włoska mąka się ponoć nie nadaje, chleb nie wychodzi, jak trzeba.
Flaga ze śniegu
Piekarze jeżdżą za narciarzami od ponad 30 lat – na mistrzostwa, igrzyska, maratony, więc wiedzą, co mówią. Wolontariusze z kościoła marynarzy mogą być spokojni, żaden Norweg w Val di Fiemme nie poczuje się obco. Trudno tu zrobić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta