Prekursor polskiej prawicy?
Ksiądz Jerzy Popiełuszko, żoliborski kościół Świętego Stanisława Kostki, powtarzające się tam miesiąc w miesiąc msze za ojczyznę, to ważna część mojego życia. Tę szybko utrwalającą się tradycję podsunęła mi pod koniec 1982 roku znajoma mojej mamy. Kupiłem ją.
O porwaniu księdza Jerzego dowiedziałem się w październiku 1984 roku podczas objazdu naukowego na Podkarpaciu: byłem wówczas studentem historii. Ale o jego zamordowaniu usłyszałem już po powrocie, jak tysiące innych stojących przed bramą tego niezwykłego kościoła. Byłem członkiem straży, która pilnowała porządku podczas pogrzebu, a później kilka razy w miesiącu czuwała nocą, żeby grobu księdza nie zbezczeszczono. My, studenci historii, mieliśmy własny oddział. Mam wrażenie, że przychodziłem tam jeszcze w roku 1987, może 1988.
Rozterki rodem z PRL
Co ciekawe, moje pierwsze wrażenia były mieszane. Pociągała mnie atmosfera solidarnościowej wspólnoty, podziw budziła inwencja, z jaką ksiądz Jerzy i wspaniały, staroświecki proboszcz prałat Teofil Bogucki cyzelowali te msze, tworząc z nich barwne, naładowane emocjami spektakle. Byłem za to wdzięczny, niewielu duchownych mówiło tak otwarcie o policyjnych represjach i krytykowało tak odważnie ówczesną władzę.
A równocześnie podejrzewałem, że z punktu widzenia politycznego są to ceremonie jałowe, ba, odciągające solidarnościowy lud od innego rodzaju aktywności. Jawiły mi się trochę te widowiska z udziałem znanych aktorów jako narodowe bałamucenie, tak zjadliwie demaskowane w sztukach Wyspiańskiego.
Sprzyjały temu poczuciu detale – na przykład fakt, że ksiądz Jerzy bardzo energicznie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta