Asystentka Frankensteina
Zastanówmy się, jak to możliwe, że człowiek, który tydzień temu chodził na spacery do lasu, dziś wygląda tak, że doświadczony prokurator wziął go za stary, niemiecki szkielet – fragment nowej powieści z bestsellerowego cyklu o prokuratorze Szackim.
Prokurator Teodor Szacki zaparkował koło szpitala na Warszawskiej, pod „pijalnią piw regionalnych", żeby nie zapomnieć kupić sobie czegoś na wieczór, jak będzie wracał. Browar Kormoran był bardzo pozytywnym odkryciem jego olsztyńskiej emigracji. Niektóre ich wyroby były słodsze niż eklerka, ale niektóre pierwsza klasa. Zawsze się snobował na picie wina, ale uznał, że mieszkanie w Olsztynie to trochę jak wakacje, a piwo do wakacji bardziej pasuje. Trochę miał wyrzuty sumienia, że od tego się tyje, ale za każdym razie przy kasie obiecywał sobie, że wróci do biegania, i tak uspokajał swoje sumienie.
Oczywiście do biegania wrócę, jak tylko pogoda na to pozwoli, myślał, zapinając płaszcz. Dochodziła jedenasta, ale była lodowata mgła, a ciemne chmury wisiały tak nisko, że słonecznego światła przedostawał się tu promil. Wydawało mu się, że zmierzcha.
Wszedł do budynku Anatomicum i nagle poczuł się bardzo domowo i przyjemnie, uderzyła go – jak to czasem bywa – nostalgia za bezgrzesznymi latami, za domem rodzinnym i szczęśliwym dzieciństwem w bloku na Powiślu. Uczucie było tak silne, że zatrzymał się zdziwiony. Stał tak, rozglądając się, ale nie było niczego znajomego w bezosobowym szpitalnym korytarzu, jarzeniowym oświetleniu i przekrojach anatomicznych na ścianach. Chodziło o zapach! O jedyne w swoim rodzaju połączenie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta