Wojna postu z karnawałem
Każdy miał swoją. Moja zaczęła się nie po Porozumieniach Sierpniowych, kiedy Polska eksplodowała mnogością nowych idei i nadziei.
Możliwe, że byłem zbyt młody, by docenić sukces opozycji, zelżenie cenzury, uhonorowanie polskiej wolności Nagrodą Nobla dla Miłosza, przebicie się do opinii publicznej ludzi, którzy przez poprzednie lata byli zmuszeni do milczenia.
Sierpień i kolejne miesiące, aż do grudnia 1981 roku, pamiętam nie jako karnawał „Solidarności", ale jako okres burzy i naporu. Wiele się działo. Polską wstrząsały manifestacje i strajki. Wszędzie trzeba było być, wszystko widzieć. Mózg ucznia pierwszych klas liceum nie nadążał z przerabianiem danych. Może zabrakło czasu na refleksję, może odpowiedniego mentora.
Przyszedł jednak w końcu dzień, w którym wszystko się uporządkowało, nabrało właściwych barw i konturów, dzień, po którym wszystko było już jasne. To był oczywiście 13 grudnia 1981 roku, data wprowadzenia stanu wojennego. Zastanawiam się, czym byłaby Polska bez tamtej daty i bez tamtej bitwy wydanej przez komunistów narodowi. Możliwe, że utonęlibyśmy w kłótniach, swarach,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta