Gadulstwo Franciszka nie do przyjęcia
Przed wojną inteligencja była w znacznej mierze bezbożna, sanacja też. Józef Piłsudski przed śmiercią księdza nie wołał. A dzisiaj do Józefa Oleksego – ksiądz, do Wojciecha Jaruzelskiego – ksiądz. To jest nasze zwycięstwo.
W swojej karierze politycznej należał pan do kilku partii. Do której czuł pan największą sympatię?
Tak naprawdę były tylko dwie partie: ZChN i PiS. Reszta to były ugrupowania pomostowe, powołane do współpracy z większymi partiami. Naprawdę moją partią było Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Po pierwsze, mieliśmy szefa na poziomie, prof. Wiesława Chrzanowskiego. Po drugie, kierowaliśmy się kalkulacjami politycznymi, ale intryg nie snuliśmy.
Może na początku lat 90. wszystkie partie były takie sympatyczne, niewinne, a z czasem się zmieniły na gorsze?
Nie zgadzam się z tym. Wbrew bardzo złej opinii, która dotyka polityków jako całości, uważam, że przez 25 lat wolnej Polski dobrze się spisywali. Na scenie politycznej dochodziło do rozmaitych waśni, ale w czterech zasadniczych sprawach panowała zgoda. Po pierwsze, po 1989 roku nikt nie kwestionował, że Polska powinna być niepodległa, niezależna od Kremla. A jeszcze w sierpniu 1988 roku Stanisław Ciosek i Jerzy Urban w memoriale do Wojciecha Jaruzelskiego pisali, że aktywa rządzącej ekipy sprowadzają się do poparcia radzieckiego. Po drugie, wszyscy się zgodzili, że Polska ma być rządzona przez polityków wyłanianych w wolnych wyborach, do których dążono od momentu, gdy zebrał się Sejm kontraktowy. Po trzecie wszyscy byli zgodni, że Polska powinna być zorientowana na Zachód,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta