Polak w szarych majtkach
Nie zapycha rur i nie pali ubrań. Wystarcza na dłużej, pięknie pachnie, a bielizna pozostaje biała jak śnieg – uważają zwolennicy chemii z Niemiec. Proszkoparanoja, zbiorowa halucynacja czy jednak fakty?
Elegancki, przeszklony butik. Z sufitu zwisają żarówki osłaniane przez czarne, szerokie abażury, starannie rozstawione białe regały podświetlono na zielono. W tym samym kolorze kontuar sprzedawcy i szyld z nazwą sklepu. Tak prezentuje się punkt o wdzięcznej nazwie Laboratorium Pani Domu w warszawskim centrum handlowym Blue City. Kupić można tam importowane zza zachodniej granicy detergenty. I tak oto chemia z Niemiec z bazarów, szczęk i wózków rozstawianych przy drogach krajowych trafiła na salony – do świątyni handlu. Laboratorium Pani Domu swoje sklepy ma już w czterech galeriach handlowych. Na swojej stronie internetowej zapowiada, że będą następne.
W chemicznym butiku na stoliczkach tuż przy wejściu leżą kolorowe i fikuśne „musujące bomby": wrzucone do wanny uwalniają aromaty i olejki. Ba, nawet zmiękczają wodę, nie wspominając już o odżywianiu skóry i poprawianiu nastroju. Regały uginają się pod starannie ustawionymi butelkami, spryskiwaczami i kartonami z proszkami do prania. Są persile, ariele, viziry czy perwolle. W szeregu prezentują się pokaźne, blisko 6-kilogramowe, kartony OMO. Kapsułki do prania, tabletki do zmywarki, płyny do płukania i mycia naczyń. Coś do okien i tłustego piekarnika, preparat do walki z nieprzyjemnymi zapachami i do szorowania wanny. Chociaż skoro detergent jest niemiecki, to może i bez szorowania się obejdzie?
Niemiecki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta