Zapach wody różanej
Tak jak większość Irańczyków wiedziałem dobrze, że wielu, zbyt wielu ludzi – pisarzy, artystów, działaczy – zostało obudzonych w ten sposób, a potem zabranych gdzieś i zamordowanych. Pomyślałem o moim ojcu i siostrze aresztowanych przez poprzedni reżim – fragment książki „A potem przyszli po mnie" Maziara Bahariego i Aimee Molloy.
Poczułem go, zanim jeszcze go zobaczyłem: mieszanka zapachów potu i wody różanej – i przypomniała mi się młodość.
Gdy miałem jakieś sześć lat, często chodziłem z moimi ciotkami do pewnej kaplicy w świętym mieście Kom. Przed wejściem trzeba było, jak zawsze, zdjąć buty, a służba świątynna rozpylała wodę różaną, by stłumić odór przepoconego obuwia.
Tamtego czerwcowego poranka 2009 roku, gdy przyszli po mnie, byłem gdzieś na chwiejnym pograniczu snu i jawy. Ale poczułem ten jego zapaszek. Nie zdawałem sobie sprawy, że miałem już 42 lata i leżałem w swojej sypialni w Teheranie; wydawało mi się, że mam sześć lat i idę znów z ciotkami do kaplicy.
– Mazi, dżaan, obudź się – powiedziała moja matka. – Przyszło do ciebie czterech panów. Mówią, że są z biura prokuratora. Chcą cię zabrać.
Otworzyłem oczy. Było parę minut przed ósmą, a mama stała koło łóżka. Jej krucha postać odgradzała mnie od czwórki mężczyzn stojących za nią. Spałem nago i zanim poczułem strach, zaniepokoiłem się, czy aby nie jestem nago w kaplicy. Poczułem zażenowanie i wyciągnąłem ręce, by się upewnić, że prześcieradło okrywa mnie jak trzeba.
Pan Woda Różana stał zaraz za plecami mojej matki. Z czasem dowiedziałem się o nim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta