Metrum nie do zdarcia
Popkultura już nawet nie walczy z klasykami, jest rozkosznie nieświadoma ich istnienia: ale oni kołaczą, krążą, nie dają spokoju.
Anachronizmy też się starzeją: w czasach Wincentego Rapackiego, którego zbiór zapisków teatralnych przypomniano niedawno na blogu Biblioteki Narodowej, postacie „wujaszka z prowincji" i „zaniedbanego starca" kreowano, odziewając grających ich aktorów w wyciągnięty surdut. Dziś taka charakteryzacja byłaby najzupełniej chybiona: nikt, prócz najodważniejszych hipsterów, nie wie, jak wygląda surdut, a wujaszek z prowincji, jeśli w ogóle pojawia się na scenie, nosi, jak wiadomo, skarpetki do sandałów i zaczeskę.
Filolog klasyczny jako osoba i powołanie wydaje się być dziś równie odległy jak surdut: bywał uosobieniem staroświecczyzny sto lat temu, pokasłując i zrzędząc. Filologiem był wszak profesor Pimko, od śmiesznych filologów roi się w operetkach fin de siècle'u; ba, jeszcze młody Zbigniew Herbert drwi z filologów rozbierających wiersz poległego poety, aż jego lament „wygląda jak salamandra objedzona przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta